środa, 2 września 2015

DEPRESJA W BIBLIOTECE (z happy endem)

Mawia się, że krytyk czy recenzent to niespełniony pisarz. W przypadku Moniki Pacyfki Tichy tak nie jest. Co prawda jako polonistka posiada narzędzia dekonstrukcji dzieła literackiego połączone z wnikliwością umysłu i wrażliwością uczuć, czemu daje wyraz w licznych recenzjach i felietonach, ale równie wielki  jest jej talent do wciągania czytelnika w wykreowany przez siebie świat za pomocą swoich opowieści. W świat, który ona stwarza i poniekąd w świat, który stwarza jej samo życie...


Słowa, słowa, słowa...
Biblioteka – raj Borgesa. Tak, jeśli są w niej same książki i tylko książki. Ludzie potrafią z tego raju zrobić czyściec, jeśli nie piekło, tak jak to się dzieje w „Bibliotece w Depresji”. Widzę w tej noweli mocne napięcie pomiędzy naiwnością a ironią prezentowanymi przez główną bohaterkę, widzę kontrast stare-nowe na styku cywilizacji postkomunistycznej z cyfrową, widzę wreszcie konflikt pokoleń, ale też konflikt wartości niezależny od wieku bohaterów.

Odczuwam także w tej książce głęboką psychologicznie prawdę o osobie, która wyżej ceni dane słowo, złożoną obietnicę, zobowiązanie wobec osób trzecich niż własny komfort i zdrowie psychiczne. Dobrowolnie chce zostać w nielubianym miejscu pracy, które kojarzy jej się z uwięzieniem. Wolność przychodzi z zewnątrz, nie z wewnątrz – co więcej, to strażnik tego więzienia zwraca wolność Marioli, świeżo upieczonej absolwentce, której wejście na rynek pracy instytucjonalnej w sferze budżetowej jest „końcem wieku niewinności”.

Mariola to moje pokolenie. Też pamiętam upadki stoczni i czasy obowiązkowej służby wojskowej (co prawda było to doświadczenie braci, nie moje). Po przeczytaniu książki Moniki przyszło do mnie pytanie: „natura czy kultura”? Na ile bycie ofiarą własnego wewnętrznego zniewolenia jest cechą osobowościową niezależną od otoczenia, na ile zaś wynika z czasu i miejsca, w których żyjemy? Nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie, ale mimo to apeluję: O nie, komuno – nie wracaj!!


Wartością dodaną tej książki jest wybór wydawcy - OpenBooks.com to rewolucja na rynku e-booków, jako że Czytelnik ściąga książkę za darmo, czyta i płaci dopiero wtedy, kiedy uzna, że warto! Co więcej, ceny są niskie, bo większość kwoty idzie do Autora, bez wyśrubowanych marż pośredników. Raz pobraną książkę można też najzupełniej legalnie przesłać znajomym wraz z rekomendacją :D Co niniejszym i ja czynię: https://openbooks.com/books/670-biblioteka-w-depresji Miłej lektury!!