sobota, 5 kwietnia 2014

WŁADCA PRZEKŁADÓW, CZYLI POLAK POTRAFI

Od kilkunastu lat niezmiennie jaram się anonimowym, a może i zbiorowym Przekładem Władcy Pierścieni w wykonaniu najsłynniejszych polskich literatów. Styl pisania oraz charakterystyczne słowa bądź całe zwroty pochodzące od mistrzów pióra - od Reja przez Sienkiewicza, Mickiewicza, Fredrę po Białoszewskiego, Łysiaka, aż do Sapkowskiego - są przetworzone z genialną kreatywnością. I tylko angielski 'discman' Terry Pratchett chyba przypadkowo zabłąkał się w to zestawienie... z bólem serca przyznaję, że pastisz ów najmniej ze wszystkich mi się spodobał.

Dlatego postanowiłam napisać swój: 


SCENA KUSZENIA BOROMIRA 
PIÓREM SAMEGO MISTRZA 
TERRY’EGO PRATCHETTA OPISANA:

(alboli też wgrana na krzemową strukturę twardego dysku, który czymże jest wobec wieczności)

Prolog: Uczeni wyliczyli, że jest tylko jedna szansa na bilion, by zaistniało coś tak całkowicie absurdalnego, jak pierścień władzy (jeden, by wszystkimi rządzić, jeden, by wszystkie odnaleźć, jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać). Jednak magowie obliczyli, że szanse jedna na bilion sprawdzają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć.

Frodo zauważył, że idzie naprzód, chociaż nie dyskutował o tym z nogami. W kieszeni czuł pierścieniokształtny ciężar odpowiedzialności, w ręce mocnej trzymał krasnoludzki miecz. Boromir przemaszerował korytarzem drzew, stanął naprzeciwko. Dym ambicji wypływał mu przez oczodoły.

- Jesteś ode mnie większy i silniejszy – poskarżył się Frodo całemu światu. – To niesprawiedliwe.

- NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI. JESTEM TYLKO JA. ODDAJ PIERŚCIEŃ, KTÓRY DO CIEBIE NIE NALEŻY.

- Nie oddam! – krzyknęły usta Froda, a jego własne uszy ze zdumieniem przekazały tę treść do logicznej części umysłu. 

- Frodo, bądźże rozsądny – głos Boromira najwyraźniej powrócił z wycieczki do pasieki i cały opływał miodem. Jednakże niziołek dokładnie słyszał kryjące się w tle gniewne bzyczenie i żądła szykujące się do ataku. – Po co wybierać trudniejszą drogę prowadzącą do niechybnej zguby, podczas kiedy możemy udać się do Minas Tirith, miasta o czystym sercu i wodzie, a wszystkie jego gildie pod wodzą pierścienia zjednoczą się w słusznej sprawie przeciwko Sauronowi. Frodo, idź do Gondoru i nie pozwól mi cię zatrzymywać!

Frodo milczał. Jego oddech nie był nawet w przybliżeniu tak głośny, jak złowróżbna cisza ze strony człowieka.

- NIE, oświadczył w końcu. NIE. NIE MOŻNA MNIE UBŁAGAĆ. NIE MOŻNA MNIE ZMUSIĆ. UCZYNIĘ TYLKO TO, O CZYM WIEM, ŻE JEST SŁUSZNE.
Skinął dłonią i pierścień wsunął się na jego palec. Zniknął, a na odchodne rzucił:
- NIE MASZ POJĘCIA, JAK MI PRZYKRO Z TEGO POWODU.
Boromir podparł się na łokciach. Właśnie dopadło go śmiertelne przeczucie obecności Uruk-hai.
- Może i mam - rzekł.
- Wujek Bilbo mówił, że umrzeć, to jakby zasnąć – pocieszył go Frodo z oddali.

(na marginesie - kiedyś wykorzystałam wyż wzmiankowane pastisze na lekcji polskiego o stylizacji - było twórczo i ciekawie. Takie lekcje lubię!!)

1 komentarz:

  1. Autorem jest Grzegorz Żak, a tekst ukazał się w "Science Fiction" nr 23 z lutego 2003 pod tytułem "Władca przekładów"

    OdpowiedzUsuń