Po
długiej przejażdżce rowerowej wszyscy byli bardzo głodni i
spragnieni. Dlatego cała trójka: mama Ewa, tata Dariusz i córeczka
Gaja rzucili się do sakw, żeby wyciągnąć piknikowe zapasy.
Najpierw rozłożyli obrus na rozgrzanej słońcem, ale o tej porze
zacienionej już trawie. Potem ułożyli miłą dla oka kolorową
kompozycję świeżych i suszonych owoców, orzechów, sałatki
jarzynowej oraz kanapek z hummusem i kiszonym ogórkiem. W centralnym
miejscu postawili deser - ciemnobrązowe ciasto pachnące czekoladą
i przełożone śnieżnobiałą śmietanką kokosową. Woda w
termosie z dodatkiem cytryny, mięty i mrożonych malin ciągle była
przyjemnie zimna.
- Mmmm,
jakie to dobre! - sielankę urozmaicił głos mamy Ewy, skierowany
do taty Dariusza. - Nigdy nie przestanę podziwiać Twojej
umiejętności doprawiania sałatek.
- O,
dzięki kochana, zawsze miło mi to słyszeć. - odwzajemnił tato z
uśmiechem w głosie. - Ale to Twoje ciasto czekoladowe jak zwykle
jest najpyszniejsze w świecie!
- Ja,
ja pokroję, daj Tato! - wtrąciła Gaja, bardzo samodzielna
pięciolatka. - Ja już umiem kroić nożem, patrz Mamo!
- Bardzo
panią przepraszam, ale w naszej rodzinie nie jemy takich rzeczy.
Dziękujemy za chęć poczęstowania naszej córki, ale musimy
odmówić.
Staruszka
zdębiała, jednak zareagowała niemal z automatu:
- Ale
co pan? Przecież to tylko lizak, panie! Jakbyś pan przeżył
wojnę, tobyś wiedział, co to za dobro, dać dziecku lizaka! Moje
dzieci jadły lizaki i moje wnuki jedzą lizaki i jedno w drugie jak
dęby wyrośnięte!
- Proszę
pani - powtórzył mężczyzna - naprawdę dziękujemy, jednak nie
dajemy naszej córce mocno przetworzonego jedzenia, a zwłaszcza
słodyczy, w których jest sam cukier, bo to praktycznie rzecz
biorąc trucizna...
- Panie
drogi! Przecież cukier krzepi!? - staruszka była zbyt zdziwiona,
żeby się obrazić.
W
tym momencie mama postanowiła zareagować, przytulając nieco
zalęknioną Gaję i zwracając się do starszej kobiety z
zapraszającym uśmiechem:
- No
właśnie cukier nie krzepi, oj nie, wręcz przeciwnie. Ale może
usiądzie pani tu z nami na chwilkę i porozmawiamy sobie? Proszę,
niech pani sama zobaczy, ile tu mamy słodkości, a wszystkie są
bez cukru, naprawdę.
Z
niejakim oporem staruszka dała się zaprowadzić na miejsce pikniku
i usadowić na poduszce.
- O,
proszę, tu mamy cytrynową wodę do picia, a tu jabłka, gruszki,
pomarańcze…
- Oj
nie, kochanieńka. Nie mogę surowych owoców, źle mi się trawią…
- To
może suszone śliwki? Najlepsze na trawienie! Albo rodzynki, a tu
orzechy, proszę się częstować! A może kawałek ciasta?
- A
chętnie, chętnie. Ale pani mówi, że ono tak całkiem bez cukru?
- No
tak, słodzone daktylami i bananami, proszę, niech pani sama
spróbuje.
- A
wie pani, że nawet dobre? I słodkie! W życiu bym nie powiedziała,
że bez cukru! No ale co ten cukier tak państwu szkodzi, że
państwo dziecku też nie dają?
- Och,
długo by opowiadać. Chodzi nam o to, że dzisiejsze słodycze i
napoje kupowane w sklepach są napakowane chemicznymi słodzikami,
przetworzonym cukrem, syropem glukozowo-fruktozowym i innymi
takimi...
- Co
gorsza, nie tylko cukierki, czekoladki czy lizaki, ale i inne rzeczy
- wtrącił tato. - Czy pani uwierzy, że cukier dodają do
wszystkich płatków śniadaniowych, do chleba, mleka, jogurtów, do
groszku i kukurydzy w puszce, nawet do wędlin??
- No
i wychodzi na to, że dzisiaj zwykły człowiek je kilkadziesiąt
razy więcej cukru niż sto lat temu - nawet jeśli nie słodzi kawy
czy herbaty - uzupełniła mama. - Nasza lekarka potwierdza, że to
bardzo szkodzi zdrowiu i przyczynia się do wieeeeelu chorób.
Dlatego wolimy dawać Gai tylko naturalne słodkości. Ona wprost
uwielbia to wszystko: owoce, nasiona, orzechy, ciasto z gorzką
czekoladą…- Chociaż od migdałów woli orzechy laskowe, a od porzeczek truskawki… - rzucił tato z uśmiechem, po czym czule zwichrzył grzywkę córki, porwał ją na ręce i zakręcił się z nią razem jak na karuzeli.
- Jeszcze tato, jeszcze! - wołała uszczęśliwiona dziewczynka.
Widząc ten wybuch czułości i energii, staruszka poczuła się dziwnie zadowolona z finału sytuacji. Pożegnawszy się ze zdrowo-odżywiającą-się rodziną, odeszła w swoją stronę, unosząc dary - dwa piękne czerwone jabłka - dla wnuków.
Zdjęcie oraz infografika: Dominika Faryno
Tekst opublikowany w e-booku "Słodki Piknik" wydanym przez Fundację Szczęśliwi Bez Cukru, Warszawa 2017.