Refleksje
po pobycie na europejskim zlocie Rainbow w Moszczańcu (Beskid
Niski), lipiec-sierpień 2018
Współautor: Ryszard Kulik
Tekst ukazał się drukiem w miesięczniku Dzikie Życie nr 9/2018
Witaj
w domu, siostro/bracie (Welcome home, sister/brother) – to
nieoczekiwane i poruszające powitanie słyszymy od kilkunastu osób,
schodząc z plecakami i namiotem po ścieżce prowadzącej w dolinę
Wisłoka. Idziemy w kierunku centrum wyznaczonego przez olbrzymi krąg
ogniskowy, w którym ciągle płonie ogień, a dookoła nieustannie
toczy się wspólne życie. Słyszymy bębny, grzechotki, śpiewy;
widzimy tancerzy, żonglerów, ludzi siedzących w kręgach. Są w
każdym wieku (w tym malutkie i trochę większe dzieci); grają,
śpiewają, tańczą, przechodzą obok, uśmiechają się, patrzą w
oczy, rozmawiają – nikt się nigdzie nie spieszy, tak więc i my
zwalniamy kroku, chłoniemy tę atmosferę przyjaźni i akceptacji.
Rodzina
Tęczy wprost nawiązuje do Przepowiedni Indian Hopi, która głosi:
„Kiedy Ziemia będzie
umierać, powstanie nowe plemię. Będzie się składało z ludzi
wszelkich kolorów i wszelkiego pochodzenia. Nazywać się oni będą
Wojownikami Tęczy i swoją wiarę okażą poprzez czyny, a nie
słowa”. Plemię Tęczy
będzie żyć i przekazywać swoje nauki oparte na starożytnej
mądrości Dawnych Plemion praktykujących Jedność, Miłość i
Zrozumienie. Tak oto zapanuje ponownie szacunek dla ludzi, Natury i
Wielkiego Ducha. Brzmi pięknie, nieprawdaż? Czy to się jednak może
udać we współczesnym świecie?
Jak to wygląda w
praktyce?
Czerwony
– Zasady
Gdy
zjawiamy się w miejscu Rainbow, jest tam już kilkaset osób.
Stopniowo ich liczba wzrośnie, osiągając swoje maksimum w czasie
księżycowej pełni. Żeby ta społeczność przetrwała w dzikim
miejscu bez większego uszczerbku dla przyrody, potrzebne są zasady
regulujące podstawowe kwestie. Jest ich niewiele, a najważniejsza
to wolność i odpowiedzialność każdego uczestnika zgromadzenia.
Stąd, jeśli widzisz coś do zrobienia, jest to praca dla ciebie,
ale nikt cię do niczego nie zmusza, ani nic nie nakazuje. Decyzje
podejmowane są wspólnie, w kręgach, w których każdy, codziennie
może wziąć udział. Uczestnicy kręgów rozmawiają tak długo, aż
zostanie osiągnięta zgoda wszystkich.
Kluczowe
są reguły dotyczące mycia się, fizjologii, śmieci, obecności
psów i higieny w kuchni. Nie używa się żadnych detergentów,
papieru toaletowego, a psy nie powinny być zabierane na zlot, choć
ostatecznie są tolerowane, jeśli właściciel zdecyduje się je
przywieźć. Do mycia naczyń i rąk służą wyłącznie popiół,
glinka i woda z octem. Nikt nie chodzi do sklepów, które są
daleko, dlatego nigdzie nie widać śmieci. Mimo braku koszy i służb
sprzątających podczas pięciodniowego pobytu nie widzieliśmy ani
jednej porzuconej butelki czy papierka! Nie ma też ludzi z
telefonami komórkowymi czy aparatami fotograficznymi. Całą
elektronikę podobnie jak samochody oraz wszelkie urządzenia
mechaniczne zostawiamy za sobą, a otwieramy się na ludzi i przyrodę
wokół nas.
Żółty
– Wolność
Czy
kilka tysięcy ludzi może żyć razem, unikając hierarchicznej
struktury? Tak, ale tylko wtedy, kiedy mają wyraźne poczucie
wspólnoty, wzajemnej zależności oraz odpowiedzialności za całość
zgromadzenia. Wśród uczestników wyłaniają się jednak liderzy
(tak zwani focalisers), którzy biorą na siebie więcej obowiązków.
Kilka osób przyjechało miesiąc wcześniej do doliny, by zbudować
podstawową infrastrukturę: ujęcie wody pitnej, magazyn na
jedzenie, prymitywną kuchnię czy krąg ogniskowy. Po zakończonym
zgromadzeniu to wszystko zostanie rozebrane, a teren przywrócony do
pierwotnego stanu. Ta inicjatywna grupa zbiera również datki na
jedzenie i robi zakupy na potrzeby wszystkich.
Najbardziej
wyrazistym przejawem wolności jest chodzenie nago. Gdy robi się
ciepło, część osób zrzuca ubranie w całości lub części. Na
Rainbow nikogo nie dziwi nagi mężczyzna w turbanie na głowie czy
kobieta topless, w koronkowych stringach i masywnych kaloszach. Czy
takie okoliczności nie wodzą na pokuszenie? Czy w tych warunkach
można poczuć się bezpiecznie? Tak, ponieważ nagość jest w swej
istocie aseksualna. Przemoc seksualna występuje tam, gdzie ludzka
popędowość zamknięta jest sztywnych granicach. Tutaj otwartość
osiąga czasami szokujące rozmiary – na przykład przy głównej
ścieżce wiodącej do rzeki zlokalizowana jest kucająca toaleta, w
której jednocześnie kilka osób, niezależnie od płci, załatwia
swoje potrzeby fizjologiczne. Ale są też 'shit pits' ukryte w
krzaczkach i z tych właśnie korzystamy.
Zielony
– Przyroda
Okazuje
się, że problem kupy jest kluczowy dla przetrwania całej
kilkutysięcznej wspólnoty i miejsca, w którym ludzie są tylko
gośćmi. Toalety to wykopane w ziemi rowki. Po zostawieniu w nich
swojego depozytu, przysypujemy go ziemią lub popiołem. W ten sposób
wokół zawsze jest czysto i bezzapachowo. Mucha nie siada. Ten
prymitywny system jest bardzo skuteczny i rzeczywiście działa,
oddalając widmo sanitarnej i przyrodniczej katastrofy.
Tym
bardziej, że środowisko naturalne jest ważne dla wszystkich razem
i każdego z osobna. Gościmy bowiem w pięknej, naturalnej dolinie
Wisłoka, gdzie przed nami roztaczają się dzikie łąki i wzgórza
porośnięte Puszczą Karpacką. Nieraz widzieliśmy na niebie orła
przedniego. Oczywiście na czas ludzkiego zgiełku prawdopodobnie
przegoniliśmy większość zwierząt z tego terenu, ale ostatecznie
po naszym pobycie tutaj nie ma pozostać żaden ślad. To wymaga od
wszystkich dużej uważności i wrażliwości na otoczenie. Z tego
powodu rezygnujemy nawet z wyściełania suchą trawą czy słomą
błotnistych powierzchni po ulewnych deszczach, by glina z sianem nie
stworzyły utwardzonej skorupy utrudniającej wegetację.
Szacunek
dla przyrody uwidacznia się nie tylko w postaci rezygnacji z chemii
oraz odpowiedniego zachowania w toalecie. Nie używamy również
maszyn, np. pił spalinowych oraz elektryczności. Wszystko wykonuje
się ręcznie, sprawdzonymi, prymitywnymi sposobami. Dzięki temu
dolina jest wolna od hałasu grających pił, pracujących
generatorów prądu czy jeżdżących samochodów. Rozbrzmiewają w
niej tylko ludzkie śpiewy oraz akustyczne instrumenty.
Pomarańczowy
– Jedzenie
Od
czasu do czasu rozbrzmiewają też charakterystyczne okrzyki,
podawane sobie 'z ust do ust' na całym terenie Rainbow. Dwa razy
dziennie słyszymy hasła: 'wood for the kitchen' (drzewo dla
kuchni), następnie 'help in the kitchen' (pomoc w kuchni), a
wreszcie 'food carriers' (noszący jedzenie) oraz 'food circle'
(zaproszenie na posiłek). Zawsze kilkanaście-kilkadziesiąt osób
zgłasza się do tych prac, doglądając ognia pod wielkim kuchennym
zadaszeniem, myjąc wielkie kilkudziesięciolitrowe gary, obierając
i krojąc warzywa czy owoce, a nawet piekąc pizzę w specjalnie
zbudowanym piecu z gliny.
Kuchnia
tętni życiem: cały czas ktoś tam śpiewa, gra na bębnach i tańczy, tak
więc przygotowywanie jedzenia dla tysięcy uczestników jest
bardziej radosną krzątaniną niż ciężką pracą. Dzień w dzień
to wszystko działa – około południa pojawia się śniadanie
(owsianka surowa, jak i gotowana z pestkami, owocami świeżymi i
suszonymi), zaś pod wieczór obiadokolacja (gęsta pożywna zupa lub
inne danie jednogarnkowe, w 100% roślinne, czyli wegańskie, jako że
na Rainbow nie ma mięsa, nabiału, kawy, cukru, chleba czy
alkoholu). Jest też kącik witariański, czyli z surowym jedzeniem.
Posiłki to piękny rytuał jedności i wdzięczności: stajemy w
kręgu dookoła ogniska, śpiewamy pieśni, przekazujemy sobie
uściski dłoni i pocałunki w policzek, aż nadchodzi ten moment, że
ktoś – spontanicznie? intuicyjnie? dokładnie wtedy kiedy trzeba –
intonuje OM, które wkrótce rozlega się z setek gardeł i wszyscy
jesteśmy jedną wibracją. Jedzenia zawsze wystarcza – dzięki
temu, że w co najmniej dwu turach podają je 'food servers', którzy
sami się zgłaszają i nakładają
zrównoważone porcje.
Niebieski
– Ekonomia
Wspólne
posiłki to najlepszy moment na ogłoszenia: ktoś zgubił kluczyki
do samochodu i wkrótce okazuje się, że znalezione czekają w
kuchni; ktoś inny zaprasza na warsztat śpiewów afrykańskich,
kontaktu improwizacji, rozpoznawania dzikich roślin jadalnych lub
wykonywania toalet kompostowych. Ciekawe jest to, że nikt nie nosi
zegarka, tak więc możesz wybrać się na jakieś zajęcia i trafić
na coś zupełnie innego, ponieważ każdy działa w swoim rytmie,
ale nikomu to jakoś nie przeszkadza. Ta wymiana doświadczeń i
umiejętności odbywa się bez pieniędzy, sprawdzania kwalifikacji,
rezerwacji miejsc czy obowiązku uczestniczenia do samego końca.
Po
zakończeniu każdego posiłku ktoś zdejmuje z głowy kapelusz czy
też czapkę i samorzutnie powstaje kolorowy korowód magicznego
kapelusza (magic hat), który śpiewając-tańcząc-żonglując-weseląc
się okrąża krąg jedzeniowy (food circle) i każdy kto akurat ma
ochotę oraz pieniądze przy sobie, wrzuca tam mniejsze lub większe
co-nieco. W magiczny zaiste sposób pieniądze trafiają do
aktualnych focaliserów odpowiedzialnych za jedzenie i infrastrukturę
(np. siekiery czy łopaty), którzy dokonują niezbędnych i
podstawowych zakupów. Rozmawialiśmy z ludźmi, którzy mają za
sobą kilka zlotów i powiedzieli nam, że pieniędzy zawsze
wystarcza, a nawet zostaje, tak więc można je przekazać na rozruch
kolejnego Rainbow.
Oczywiście
zlot nie jest samowystarczalny, wszak pieniądze wrzucane do
kapelusza są zarobione w świecie na zewnątrz, a jedzenie i sprzęt
przywożone z hurtowni bądź od rolnika. Niemniej jednak ślad
ekologiczny/węglowy uczestnika zlotu jest nieporównanie niższy
od polskiej czy europejskiej przeciętnej. Nie ma nadmiarowej
konsumpcji, za to doświadczamy bliskości i bezpieczeństwa
wynikających z zaspokojenia podstawowych potrzeb za pomocą prostych
i skromnych środków.
Fioletowy
– Duchowość
Podczas
naszego pobytu na Rainbow pogoda była bardzo dynamiczna. Rzęsiste
ulewy przeplatały się z jaśniejącym na niebie Słońcem. Gdy
wychodziło zza chmur, szczególnie o wschodzie czy o zachodzie,
wiele osób stojąc lub siedząc, kierowało się w jego stronę z
wyciągniętymi ramionami. Ciekawe jest jednak to, że zloty
zorganizowane są według kalendarza księżycowego, trwają od nowiu
do nowiu, z kulminacją w czasie pełni.
Tegoroczna sierpniowa pełnia
była tym bardziej niezwykła, że połączona z całkowitym
zaćmieniem Księżyca. W tym dniu na Rainbow od rana do południa
trwała cicha medytacja, a po wieczornym posiłku miała miejsce
celebracja natury i jej żywiołów, do której ochotnicy zgłaszali
się kilka dni wcześniej i w małych grupach według własnych
pomysłów przygotowywali przedstawienia ognia – wody – ziemi –
wiatru oraz Ducha.
Te
zachowania i rytuały są powrotem do pierwotnej duchowości mocno
zakorzenionej w siłach przyrody. W obecnych czasach
antropocentrycznej religijności społeczność Rainbow odkrywa
ponownie duchowość Ziemi, gdzie Wielki Duch przenika każdą istotę
i wszystkie żywioły. Wszystko wokół jest święte, godne szacunku
i budzące uczucie wdzięczności. Może właśnie dlatego dbanie o
przyrodę i siebie nawzajem jest tak mocno uwewnętrznione dla
Rodziny Tęczy. Gdy codzienne życie łączy się z duchowością,
wszystko nabiera głębi, a każda chwila staje się celebracją. W
świętym kręgu ludzi i innych istot mogliśmy poczuć, że troska i
połączenie wszystkich ze wszystkim nie jest abstrakcyjna ideą,
tylko duchową praktyką codziennego życia.
Indygo
- Ciemna strona
Czy
Rainbow miało jakieś ciemne strony? Oczywiście. Przede wszystkim
(już po naszym wyjeździe) kilkadziesiąt osób trafiło do szpitala
z objawami czerwonki. Nie udało się zatem w tak dużej grupie
utrzymać standardów higieny.
Prawdopodobnie
były również osoby, które nie angażowały się w prace na rzecz
społeczności. Zdarzały się sporadyczne agresywne zachowania
niektórych uczestników. Czasami mieliśmy wrażenie chaosu
wynikającego z rozproszenia odpowiedzialności. Z tego samego powodu
nie wiadomo do końca, co dzieje się po zakończeniu zlotu ze
sprzętem zakupionym na potrzeby zgromadzenia.
Tak
czy owak Rodzina Tęczy pozostaje wyjątkową światową
społecznością, która przez kilkadziesiąt lat wypracowała i
praktykuje proste, wspólnotowe życie w bliskim kontakcie z
przyrodą, z duchową głębią przebudzającą ludzkie serca do
pełni naszej prawdziwej natury. Każdy może do tej wspólnoty
dołączyć, zgromadzenia odbywają się bowiem nieustannie w różnych
zakątkach globu. Nawet kilkudniowy pobyt na jednym z nich może
przynieść nieoczekiwane owoce i zmienić czyjeś życie.
Czy
i jak pobyt na Rainbow zmienił nasze życie? Codziennie robiliśmy
jedną rzecz dla społeczności i zajmowało nam to może 1-2
godziny. Pozostały czas spędzaliśmy na rozmowach, spotkaniach,
obserwacjach, próbowaniu nowych rzeczy (np. żonglerki czy tańców
afrykańskich), kąpielach w rzece; przeżyliśmy też swoją małą
transgresję, taplając się nago w błocie. Mając wcześniej okazję
przebywania w innych wspólnotach, doświadczyliśmy, że Rainbow
Family jest najbardziej holistyczna, zawierając w sobie wszystkie
powyżej opisane kolory tęczy, bez tak widocznego w naszym świecie
dualizmu białe-czarne (np. wspaniałe higieniczne sklepy i
nieodmiennie towarzyszące im chociaż ukryte śmierdzące wysypiska
śmieci).
Odkryliśmy, że właśnie za tymi jakościami głęboko tęsknimy i taką tęczową pełnię chcemy w życiu realizować.
Odkryliśmy, że właśnie za tymi jakościami głęboko tęsknimy i taką tęczową pełnię chcemy w życiu realizować.