‘Literatura jest kobietą’- przewrotnie stwierdziła Kazimiera
Szczuka, otwierając sesję Kim jesteśmy? Kobieta w literaturze i literatura
kobiet. Natomiast moderatorka Agata Araszkiewicz postawiła tezę, iż pisząca
kobieta nawet dzisiaj ciągle musi radzić sobie z ograniczeniami, których
piszący mężczyzna nie ma. Sześć pisarek z różnych nurtów i różnych pokoleń
potwierdziło tę opinię, dzieląc się swoimi bardzo osobistymi nieraz
doświadczeniami z publicznością, która liczyła ponad 200 osób.
‘Nadałam swojej autobiografii tytuł Kobieta zbuntowana, gdyż codziennie się buntowałam przeciwko
mężowi, dziecku, wydawcy… - powiedziała Krystyna Kofta, najstarsza w tym gronie
– My kobiety, jak się zbuntujemy, to osiągniemy swoje cele’. Bardzo podobnie wyraziła się najmłodsza
obecna podczas panelu pisarka, Patrycja Pustkowiak: ‘Były we mnie pokłady buntu
ale nie byłam świadoma tego, jakie one są duże i przeciwko czemu się buntuję;
przeszkadzało mi w literaturze to, że bohaterki literackie realizują się przez
kogoś; brakowało mi postaci w pewnym sensie egoistycznej, która walczy ze
światem; dopiero podczas pisania okazało się, chciałam napisać o człowieku w
świecie dziś, a potem okazało się, że nie można uciec od własnej płci…’
Hanna Bakuła – publicystyczka i feministyczna pisarka wypowiedziała się bardzo wyraziście, krytykując mężczyzn i wymagając
wzajemnej solidarności od kobiet: „Żony w Polsce są nieszczęsnymi, porzucanymi
istotami (…) Kobietę można odesłać z domu na drzewo po 30 latach małżeństwa jak
służącą (…) My, kobiety powinnyśmy trzymać się razem, jeśli dziadziadzidzia
bryka z młodymi stringami, to żony jego kolegów nie przyjmują go w domach.” Autorka
poradnika „Samiec Alfa, czyli Jak wytrzymać z facetem” zaapelowała, aby przede
wszystkim walczyć o równościowe prawo, o związki partnerskie, o realną
możliwość wyboru.
Młodsze pokolenie reprezentowała także Agnieszka Szygenda – filozofka, poetka, autorka „Hymnu Kongresu
Kobiet”. Na pytanie skąd w jej książkach bierze się napięcie między mrocznością
a komizmem w polskiej rzeczywistości, odpowiada: „To się trochę bierze ze
złości, bo jeśli się nie śmiejemy, to zostaje nam tylko i wyłącznie płacz. Ten
świat stał się tak konsumpcyjny, że dzisiaj można się posunąć do wszystkiego i bez
końca przesuwać granice po to, żeby zyskać korzyść. Generalnie mam takiego
niefarta, że moje książki wzbudzają złość i raczej mężczyznom się podobają, a
nie kobietom. Mężczyźni piszą dobre recenzje i mnie chwalą, a kobiety nie do
końca.”
Psychoterapeutka pracująca z kobietami doznającymi przemocy Hanna Samson wyraziła swój podziw wobec
młodych polskich autorek: „Tyle jest ciekawych spraw w literaturze kobiecej.
Coś nowego, coś innego, chwytającego za serce. Otworzenie problemów, pytań, na
które szukamy odpowiedzi. Mówię do kobiet i mężczyzn: czytajcie polskie pisarki”.
Ciekawie podsumowała te rozważania Inga Iwasiów, profesorka
literaturoznawstwa i krytyczka: ‘Funkcją literatury współczesnej jest to, żeby
nadążała za swoimi czasami. Zachęcam do tego, żeby czytać literaturę
współczesną – zwłaszcza to, co piszą kobiety. Odnoszę wrażenie, że one potrafią
reagować na świat, w którym żyją.’
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz