piątek, 16 maja 2014

GENDEROWA LEKCJA POLSKIEGO (VI Kongres Kobiet, Warszawa)

Motto: Język nie jest ani niezależnym organizmem ani nietykalnym bóstwem; jest narzędziem i działalnością. Mamy nie tylko prawo, ale i społeczny obowiązek ulepszać to narzędzie zgodnie z jego przeznaczeniem, a nawet zastąpić istniejące narzędzia lepszymi. Baudouin de Courtenay, 1907

Seksizm w języku polskim jest faktem – formy gramatyczne, nazwy wielu zawodów, stylistyka, treści podręczników i lektur z kanonu to przykłady pierwsze z brzegu. Szczegółowo omówiła je Liliana Religa, feministka i tłumaczka, otwierając panel ‘Genderowa lekcja polskiego’ w Centrum Edukacji. Między innymi takie:

- występują luki w nazwach – brak żeńskich końcówek w zawodach fizycznych bądź w polityce czy w wojsku to sygnał wysyłany do dziewczynek, że to nie dla nich (magister, minister, strażak, mechanik, premier, prezydent); z kolei brak męskich wersji prostytutka, niania, akuszerka, przedszkolanka, kosmetyczka w zawodach/zajęciach nisko płatnych lub pogardzanych;
- epitety negatywne określające kobiety lub mające konotacje żeńskie: babochłop, herod-baba, chłopczyca, maminsynek, zniewieściały, laluś;
- deprecjonowanie tej samej czynności w wykonaniu kobiet: babskie gadanie por. męska rozmowa;
- formy żeńskie nie występują w ogóle: kawaler uśmiechu, mąż stanu (...)


Następnie zabrała głos Ewa Rutkowska – nauczycielka filozofii i etyki, która wypowiedziała się na temat seksistowskiej komunikacji w polskiej szkole. Główny obszar to podręczniki:  w tych przedszkolnych i do szkoły podstawowej, a także do religii, mama ciągle pracuje w kuchni, tata zaś buduje, konstruuje. W podręczniku do etyki nie ma żadnej kobiety etyczki cytowanej, jakby nie brały udziału w debacie moralnej, etycznej. Matematyka – ćwiczenia miewają zadania skrajnie seksistowskie, ale niejako w ukryciu. Np. dziecko ma wyliczyć, ile zostanie rodzinie po wydatkach, od dochodu odlicza rachunki za prąd czy gaz i wydatki wszystkich członków rodziny: ojca, rodzeństwa, wujka, ale bez matki, tak jakby nie miała żadnych potrzeb.

Pozostałe panelistki udzieliły wskazówek, jak kobiety mogą reagować na taki wykluczający język, czy to używany celowo, czy też nieświadomie. Najważniejsze jest właśnie uświadomienie sobie i innym, co nam nie odpowiada, następnie poddanie refleksji, czemu np. wolimy być nazywane ‘nauczycielem’ lub ‘dyrektorem’ zamiast ‘nauczycielką’ i ‘dyrektorką’. Marta Konarzewska, polonistka i redaktorka, znajduje w takich sytuacjach formy pośrednie typu ‘dyrekcja’ albo raz stosuje formę męską a raz żeńską – ‘To bywa karkołomne, ale jest do zrobienia’ – twierdzi.


Z kolei Małgorzata Borowska, trenerka umiejętności społecznych, wskazywała wartość wychowania do asertywności, którego brakuje w naszej rzeczywistości edukacyjnej. „Można i należy reagować w sytuacji agresji werbalnej motywowanej stereotypami i uprzedzeniami – podkreśliła współautorka równościowych poradników. Jeśli chodzi o dzieci, to bardzo pomaga dobra, wzmacniająca relacja z osobą dorosłą, nie trening uległości, ale pozwalanie na wypowiadanie własnego zdania. Żeby spłakana dziewczynka, która w przedszkolu usłyszała, że skarpetki z piratami są męskie, a dinozaury dla chłopców, na drugi dzień wróciła tam i powiedziała: dinozaury są dla wszystkich! Nasza szkoła osiąga wyniki postawą uległości. Należy to zmienić”. Warto, aby obie płcie uczyły się wypowiadania własnego zdania, dochodzenia swoich praw, obrony psychicznych granic.

Uzupełnieniem tego panelu, który mi osobiście dał wiele do myślenia, była wystawa na temat ambiwalentnego seksizmu autorstwa Weroniki Rafy. To z niej pochodzą zrobione przeze mnie zdjęcia:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz