Przez 15 lat
byłam wegetarianką w małej podkarpackiej miejscowości. Dzisiaj żałuję, że tak
długo! Jesienią 2012 roku pod wpływem osób spotkanych na Veggie Parade w
Krakowie oraz przyjaciół ze Szczecina i Wrocławia zostałam weganką i po 10
miesiącach uważam to za jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Wcześniej weganizm wydawał mi się bardzo ekstremalny,
a okazał się prosty, ekscytujący i zadziwiający, codziennie przynoszący coś
nowego – nową wiedzę o jedzeniu, nowe potrawy, nowe smaki. Dzięki
Internetowi i imprezom typu: kuchnia społeczna, pokazy gotowania, wegańskie
weekendy odkryłam cały nowy świat – blogi z przepisami, fanpejdże, grupy
społecznościowe na fejsbuku. W trudnym momencie życia weganizm pomógł mi się
odrodzić – fizycznie, psychicznie i duchowo. Zatem kiedy kadra 1. Pilzneńskiego Szczepu Harcerskiego „Zielony
Płomień” zaczęła organizować letni biwak wędrowny 2013, pomyślałam, że chcę się
z harcerkami i harcerzami podzielić moim wegańskim olśnieniem.
Ta myśl stała
się faktem dzięki dwójce wspaniałych ludzi: Joasi i Jarkowi Z. z Krakowa, którzy zgodzili się zostać
kuchmistrzami harcerskiego wyjazdu. Jarek – weganin od lat 9, Joasia zaś od 4, wcześniej
wieloletni wegetarianie, z bogatą wiedzą i doświadczeniem
teoretyczno-praktycznym, przez 5 dni jako wolontariusze przygotowywali
wszystkie posiłki dla 40 uczestników w wieku 10-17 lat i opiekunów (18-45 lat) biwaku
wędrownego po Gminie Pilzno usytuowanej pomiędzy Tarnowem a Rzeszowem.
Część
produktów zamówiliśmy przez Internet w sklepie ze zdrową żywnością (NaturalnaSpiżarnia udzieliła nam 10% rabatu), większość kupowaliśmy na miejscu, w
lokalnych warzywniakach, piekarni, Biedronce i Carrefourze. Dało się! Śniadania i kolacje składały się z chleba na zakwasie i słodkich
lub słonych smarowideł: carobelli, maseł sezamowych i migdałowych, dżemów i
powideł, tofu z młodą cebulką, guacamole, pasty ze słonecznika, pasztetów i paprykarzy
z jarzyn, a do tego posypka gomasio, świeże warzywa, herbaty owocowe, kawa Inka
na mleku sojowym. Obiady to zupy:
ogórkowa z pestkami słonecznika, pomidorowa z makaronem razowym, grochowa z
wędzonym tofu oraz egzotyczny Sambar plus
drugie dania: spaghetti z sosem pomidorowym; kotlety z soczewicy, kasze
gryczana i jęczmienna, surówki; ryż z
owocami sezonowymi; ryż z warzywami. Do tego podwieczorki: arbuzy, nektarynki, śliwki, czereśnie, szarlotka,
ciasto bananowo-czekoladowe, suszone daktyle, morele, rodzynki, migdały. Mmmm,
zjadłabym jeszcze!
Uczestnicy ‘na
wegańskim paliwie’ wędrowali codziennie ok. 10 kilometrów z mapą, kompasem i
zadaniami do wykonania na trasie (pomiędzy śniadaniem a obiadem), a popołudnia
spędzali na aktywnych zajęciach: integracyjnych, sportowych, tanecznych,
kuglarskich. Wieczorami odbywały się
harcerskie ogniska obrzędowe, nocowanie zaś miało miejsce we własnoręcznie
stawianych namiotach turystycznych, codziennie w innej miejscowości. Dodatkowo
w pierwszym dniu, stosując metody aktywizujące, przeprowadziłam dla wszystkich zajęcia
o tym, dlaczego weganizm jest słusznym
wyborem ekologicznie, ekonomicznie, zdrowotnie i etycznie. Do pilzneńskich harcerzy
dołączyły dwie krakowskie 12-latki, Iza Zawisza – weganka i jej przyjaciółka
Maja – wegetarianka. Szybko się zaaklimatyzowały, okazując się okazami zdrowia
i kondycji. ‘Są twarde jak skały, a zachowują się jak anioły’ – komentowała Anita,
drużynowa i opiekunka podczas wędrówek.
Z kolei na
zakończenie, dla rodziców przybyłych po swoje pociechy, Jarek przedstawił wykład ‘człowiek jest istotą roślinożerną’.
Zaprezentowaliśmy też zdjęcia wszystkich posiłków z uśmiechniętymi buziami
zajadających się nimi dzieciaków, książki z informacjami i przepisami (Jedz i biegaj, Zdrowiej jesz – zdrowiejesz,
Milcząca arka, Widelec zamiast noża) oraz degustację potraw z ostatniego
dnia. Najmłodsze harcerki przygotowały wierszyk i piosenkę o weganizmie na
biwakowy konkurs, a w nagrodę otrzymały książki „Poza gatunek” Fundacji CzarnaOwca Pana Kota. Po biwaku zdjęcia i przepisy autorstwa Jarka wrzuciłam na
fanpejdż 1. PSH „Zielony Płomień”, gdzie zdobyły ‘lajki’ i pozytywne komentarze.
Dziękuję Radzie Szczepu "Gozdawa" za zaufanie i konstruktywność przed, w trakcie i po biwaku. To było dobre podsumowanie i zakończenie naszej ośmioletniej współpracy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz